sobota, 20 marca 2010

Będzie dobrze. A jest źle.

Ostatnimi czasy mało systematycznie udaje mi się coś naskrobać.
Zapewne dla tego, że nic specjalnego się nie dzieje. Przez zimę ładnie pracowałem, prawie codziennie wracając z roweru z odmrożonymi stopami, chodziłem na siłkę, odśnieżałem (kiedy znów spadnie śnieg :D?) i rąbałem wiele metrów sześciennych drewna. Starczy chyba na dwie zimy. W lutym dostałem ofertę wyjazdu na rower do Włoch. Jako, że zapowiadała się solidna dawka kilometrów w pionie jak i poziomie, nie mogłem pozwolić sobie na wyruszenie do Rimini z nieprzygotowanym sprzętem. Linki, pancerze, suport, regulacje profi i ekspresowo wykonał mi jak zwykle Tom Dopierała z 2kola.net Wielkie dzięki!:)
Potem już tylko 24 godzinna podróż pociągiem i busem do ciepłej miejscówki. Niestety, pogoda była ładna tylko pierwszy tydzień. W kolejnym temperatury oscylujące koło 2-4 st, silne wiatry i bardzo duża wilgotność oddziaływały na nas gorzej niż zima w Polsce. Przede wszystkim duża wilgotność powodowała to, że już po 1,5 h wracaliśmy przemarznięci. Nawet San Marino leżące 30 km od Rimini zasypało śniegiem (60cm), pierwszy raz odkąd pracujący tam od dziewiętnastu lat polski obywatel pamięta. Podróż powrotna do Polski zajęła mi 36 godzin... Najpierw z Rimini do Wenecji (na 4h), potem do Polski busem (15h), następnie pociągiem z Bielsko Białej do Wrocławia. Tam miałem przesiąść się na pociąg do Legnicy, niestety odjechał planowo, a PKP do Wrocka jak zwykle dojechało- nieplanowo... w sensie spóźnione.
W pociągu poznałem pewnego muzyka, który z Wrocławia autem jechał do Wałbrzycha. Z wielką torbą i rowerem zabrał mnie do Strzegomia, gdzie na stacji Orlenu czekałem już na "zawsze pomocnego Rafała Łukawskiego". Wracając z "Pyrą" z Polanicy Zdrój zgarnęli mnie do busa, a dalej polecieliśmy do Polkowic gdzie odebrałem rzeczy kolarskie i rower szosowy. W domu wylądowałem o północy. Z deczka zmęczony.
We Włoszech prawdopodobnie przeciążyłem kolano. Od 10 dni nie jeżdżę, byłem u specjalisty, łykam glukozaminę i patrzę na słońce.
Frustrujące jest to, że mam za sobą całą zimę w cholernych warunkach i teraz kiedy pięknie świeci słońce, kiedy mam fajny i wygodny rower, muszę siedzieć i czekać aż ból w kolanie przejdzie. Pięknie...
PS idę oglądać Milano-Sanremo

4 komentarze:

  1. i co o kolegach nic nie wspomnisz? Twój okrzyk:"Szczepany dajecie" a teraz cisza, nic się nie wypowiesz?

    OdpowiedzUsuń
  2. a co mam napisać? Dość już komentarzy było. Ty im nie kibicowałeś?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przejmuj się tym typkiem u góry. Inni czytają twój blog-dzięki trenuj. Ja się cieszę, że w wlkp mamy dobrego kolarza z którym można się pościgać. dzięki i pzdr

    OdpowiedzUsuń
  4. dzięki, dzięki. pozdro

    OdpowiedzUsuń

dzięki za odzew! to zawsze zachęca do pisania!