wtorek, 12 maja 2009

Akademickie Mistrzostwa Polski, Przesieka

Poznań, Plac Adama Mickiewicza. Piątkowy ranek zapowiada piękny weekend spędzony w górach. Dzięki uprzejmości Pana Marka Stanocha z UAM Poznań i Bartka Gogolewskiego z Politechniki Poznańskiej udało mi się nie spędzić kolejnej podróży w ciasnym samochodzie, a w wygodnym, dużym autobusie. Dzięki porozumieniu tych dwóch jakże miłych Panów, dwie uczelnie spotkały się twarzą w twarz na placu Adama Mickiewicza. Pomiędzy nimi ja! W jednoosobowym składzie reprezentant Wyższej Szkoły Handlu i Usług.
Rowery i bagaże spakowaliśmy w luki bagażowe, część poszła na tylne siedzenia.
Koło 9 opuszczamy Poznań. Rozmowy z Panem Markiem o Alpach, podróżach, zawodach, złamaniach kości... ani się obejrzałem i większa część trasy została za nami.
Między Złotoryją a Jelenią Górą zobaczyliśmy premię górską, którą lada moment mieli mijać kolarze szosowi jadący wyścig wieloetapowy "Szlakiem Grodów Piastowskich".
Niestety skończyło się tylko na moich próbach zatrzymania autobusu. Zbyt licznych głosów poparcia nie miałem, a szkoda, bo rzadko jest okazja do kibicowania w tego typu imprezach.
Plan na te Mistrzostwa był taki:
1)Piątek - meldunek i zapisy do 20 2) Sobota - jazda indywidualna na czas kobiet i mężczyzn (1 runda ok. 5km) 3) Niedziela - wyścig ze startu wspólnego wg czasów uzyskanych dnia poprzedniego. Kobiety 3 pętle, mężczyźni 4 pętle.
Termin popularnych "AMPów" zbiegł się z pierwszą edycją zawodów organizowanych przez Maję Włoszczowską w Jeleniej Górze. Trudno powiedzieć, czy to dobrze czy źle. Ci, których start czasówki na "AMPach" (wg losowania) przewidziany był w miarę wcześnie, mieli to szczęście, że mogli gnać szybko do Jeleniej Góry i kibicować. Mniej zadowoleni byli ci, którzy czasówkę mieli w późniejszych godzinach. Starty kobiet zaczynały się o 10:30, mężczyzn dwie godziny później. Wszyscy puszczani co minutę. Jedni mogli jechać o 12:30, inni nawet koło 16. W sumie sędziowie musieli wypuścić blisko 200 zawodników. Dzięki Panu Markowi Stanochowi udało się przełożyć start mój i kolegi, zaplanowany na godzinę 15:30, na 11:37, czyli zaraz po ostatniej dziewczynie.
Czasówka poszła pomyślnie, wykręciłem 7 czas bez większego forsowania się.
O 13 razem z Olgą Niewiarowską i Mateuszem Zoniem z Krossa udaliśmy się do odległej o kilkanaście kilometrów Jeleniej Góry. Właśnie trwał wyścig z udziałem kobiet, który wygrała liderka klasyfikacji Pucharu Świata Kanadyjka Catherine Pendrel, za nią dojechała Maja Włoszczowska, a na trzeciej pozycji Anka Szafraniec.
O 15 rozpoczął się wyścig mężczyzn. Na starcie sami kozacy, wśród nich Mistrz Olimpijski z 2000 roku w Sydney - Francuz Miguel Martinez (na zdjęciu)!! Trasa technicznie ciężka, z wieloma ostrymi zjazdami, do tego "trzymająca koło" łąka dała chyba wszystkim popalić. Runda fajna, ale na większą ilość startujących. Przy 30 zawodnikach 5 km to zdecydowanie za długo.
Wyścig wygrał Jiri Friedl (Czechy),
drugi był Filip Eberl (Czechy), a trzeci wspomniany Martinez. Nasz najlepszy kolarz górski Marek Galiński zmagał się na trasie z defektami, co wykluczyło go z walki o czołowe miejsca.
W niedzielę nadszedł w końcu czas na nasze "AMPowe" starty. O 10:30 na trasę wyruszyły zawodniczki, w tym moja siostra Ola. Kobiety miały do pokonania 3 rundy. Wygrała moja klubowa koleżanka Magda Balana, przygotowywana przez Pawła Urbańczyka. Graty Madzia!
o 12:30 na linii startu sędziowie rozpoczęli ustawianie mężczyzn, zgodnie z wynikami wcześniejszej czasówki. Trochę czasu na to zeszło, bo odczytanie blisko dwustu nazwisk i ustawienie wszystkich tych ludzi nie jest zadaniem łatwym. Jedynym, czego obawiałem się przed startem, była pogoda. Po raz pierwszy od bodajże czterech lat nad Przesieką nie padał deszcz, jednak podczas ustawiania na linii startu nadeszły ciemne chmury. Na kołach miałem założone najlepsze gumy na suche warunki, czyli Pythony Hutchinsona. W zapasie miałem też najnowszą gumę Hutchinsona - Toro, przewidzianą na błotne warunki. W górach, zwłaszcza na trasie w Przesiece, kiedy popada wyścig zupełnie się zmienia, momentalnie podłoże robi się śliskie i błotne. W takich warunkach opona na suche warunki mocno by mnie spowalniała. Na szczęście jak się później okazało, nie popadało :)
Na starcie mocna ekipa. Wysoki poziom było widać już podczas czasówki, kiedy różnice czasowe między zawodnikami były sekundowe. Kadra Polski, zwycięzcy "Langów", maratonów. W zasadzie w pierwszej trzydziestce zawodnicy stający regularnie na podium.
3,2,1 start :)
Asfaltem rozprowadzającym poszło mocne tempo, następnie drogą szutrową wskakujemy w teren i wjeżdżamy w połowie rundy. Jak można było się spodziewać mocne tempo narzuca Darek Batek, za nim bracia Brzózki i ja. Zaraz za mną Kornel Osicki i pewnie koło 200 innych chłopa :) Dokładnie nie wiem kto, nie ma czasu się oglądać. Gdzieś migają mi Maciek Dombrowski i Mateusz Zoń.
Tempo nie spada, z koła wyskakuje mi Kornel na swoim fullu (rower z pełnym zawieszeniem). Po pierwszym okrążeniu mam piąty międzyczas, zaraz za mną dobrą robotę wykonuje dwójka zawodników Legia Piechowice - Adam Drahan i Kuba Danielski. Przez następne trzy rundy jedziemy razem. Na początku ostatniej rundy, na cholernie trzymającej łące ::---->>> prowadzącej stromo do góry, z naszej trójki odjeżdża Adam Drahan. Dalej jadę z Kubą Danielskim, który odjeżdża mi chyba w połowie rundy, na technicznym podjeździe. Cholera, jadę 7my. No ale nic, dowożę to miejsce lekko niepocieszony. Czułem się mocny, mogłem tak jechać jeszcze z 2 h. To nie tak powinien wyglądać wyścig XC, powininienem się "wyjechać" czyli wpaść na metę i paść na ryj! Jechałem XC jak maraton :( Po czasie zauważam swoje błędy. Po pierwsze, mogłem pracować mocniej, bo na mniej stromych i płaskich technicznych odcinkach nie dawałem chyba z siebie wszystkiego. Po drugie, czuję, że brakuje mi chamskiej siły pozwalającej mi przetrzymać strome wzniesienia. Wynika to też z braku gór i możliwości ćwiczenia po nich. No nic, najważniejsze, że widzę co mnie ogranicza. Teraz czas sie tego pozbyć!
Wyścig ukończony, a 7 miejsce w tak doborowej stawce nie jest złym wynikiem.

1 komentarz:

  1. hmm, coś dziwnie "o 15" wyskoczyło obok zdjęcia, zamiast nad lub pod. Trzeba to poprawić :)

    OdpowiedzUsuń

dzięki za odzew! to zawsze zachęca do pisania!