Nadszedł kwiecień, czas pierwszych startów. Na rozpoczęcie sezonu wybrałem interwałową trasę XC z cyklu Thule Cup organizowanego przez Pana Wojtka Gogolewskiego. Rozgrywany w centrum miasta na poznańskiej Cytadeli wyścig XC, w skutek awarii na drugiej pętli okazał się być nie takim początkiem, jaki zaplanowałem. Złapałem gumę, nie mając opony zalanej płynem uszczelniającym. Do "przewentylowania płuc" i sprawdzenia nogi nie doszło, także poziom, jaki reprezentowałem wciąż był dla mnie nieznany.Ćwicząc na szosie czułem się mocny, natomiast wchodząc w beztlenowe strefy bez wcześniejszego treningu w tych granicach wiedziałem, że na pierwszym wyścigu będę miał problemy z ewentualnym skokiem czy "spawaniem" . Nie chciałem, żeby przypadło to na ważny start jakim była Murowana Goślina, ale tak się właśnie stało :)
Dzień przed startem perfekcyjnie przygotowali mi rower Rafał z Tomkiem, wymieniając korbę, manetki, linki, pancerze, przerzutki i szprychę.
W wieczór przed startem zaprosiłem na pasta party wielką brać kolarską, moją dziewczynę Agatę:), Gosię Adamowską,Magdę Balanę, Malinę, Piotrka Stolarza, Michała Pawlika, Tomasza z Rydułtów, Rafała Mikę, Andrzeja Kaisera, Pawła Wiendlochę, Tobiasza Kulikowskiego, siostrę i mamę. Te dwie ostatnie wraz z Panną Migotką (Agata) przygotowały pokaźne ilości makaronu i sosu, które wjeżdżały co chwilę na stół. Po ładowaniu węglowodanów połowa towarzystwa udała się do swoich noclegów, druga połowa spała w mojej wiosce na miejscach wcześniej przygotowanych.
Rano, dzień startu. Śniadanie zaplanowane na 7, czyli 3 h przed startem. Optymalny czas, by wszystko w brzuchach się ułożyło. Następnie część ekipy pojechała na miejsce startu autami, a ja wraz z Tobiaszem rowerami udaliśmy się do odległej o 15 km Murowanej. Po drodze nie wiedzieć skąd odkryliśmy cięcie z boku opony (czy to konkurencja nie spi:P?). Próbowaliśmy uszczelnić płynem, niestety nic to nie dało i dalsze 7 km do Murowanej jechałem na flaku. Na miejscu wymieniłem oponę na nową, zalałem płynem i na 2 minuty przed startem wskoczyłem w sektor, zgarniając przy tym upomnienie od Woodiego- "inspektorka maratonowego".
Przed nami 108 km, czyli ok. 3,5h ścigania. Odliczanie i start.... Początkowo tempo jest w miarę spokojnie do czasu, kiedy na 23 km i 43 minucie Andrzej atakuje, zabierając za sobą Pawła Wiendlochę. Zrobiła się luka, ktoś z naszych nie zespawał.
Bartek Banach (Vitesse Bergamont Bikeworld) rzuca się w pogoń, wołając tylko do mnie: trzymaj się! Zawodnicy DHL zwiększają przewagę, Bartek podkręca tempo na tyle, że nie mogę dojść mu do koła. Po kilku minutach pogoni na tętnie 190 wiem, że nie dam rady dojść. Bartek po kilkunastu minutach pościgu dojeżdża do DHL. Ja zwalniam tempo czekając na grupkę, z której wcześniej się oderwałem wiedząc, że samotna walka z płaskim i wietrznym dystansem nie ma sensu.
Dołączam się do już okrojonej ekipy i razem z Tobiaszem Kulikowskim, Ernestem Kurowskim i Bartkiem Janowskim pokonujemy kolejne 60 km aż do Dziewiczej, często na prostych widząc Bartka Banacha, Andrzeja Kaisera, Pawła Wiendlochę (ok 2 min przewagi). Na Dziewiczej Górze Bartek Janowski podkręca tempo, razem z nim ja. Tobiasz i Ernest zostają. Za "Dziewiczą" ku naszemu zdziwieniu w oddali widzimy Pawła jadącego z zawodnikami z Mega. Na ok. 10 km przed metą dochodzimy Pawła, zmęczonego trudami wyścigu dnia poprzedniego. Okazuje się, że Bartek Banach podkręcił tempo tak, że Paweł nie wytrzymał.
Przez ostatnie 10 km kilkakrotnie mało skutecznych skoków próbuje Bartek Janowski. Ok. kilometra do mety rozpoczyna się delikatny podjazd w piachu. To na nim rozstrzygnie się to, kto zajmie 3 miejsce. Czarowanie i oglądanie się na siebie powoduje, że tempo mocno spada. Zbliżamy się już do asfaltu, ostatniej prostej idącej do mety. Chwilę wcześniej, na końcówce "kurwidołów"jadąc na trzeciej pozycji osunąłem się na 3 metry za Pawła Wiendlochę i Bartka Janowskiego, zblokowałem amortyzator, wrzuciłem 2 ząbki niżej i wyskoczyłem obok nich rozpędzony, nie dając już możliwości wskoczenia na koło. Na asfalcie wrzucam wszystko co mam i przetrzymuję prostą oglądając się, jak 15 metrów za mną walczą o kolejne miejsca Paweł z Bartkem.
Mężczyźni Giga
1. Andrzej Kaiser DHL-AUTHOR 03:41:02.001
2. Bartosz Banach Vitesse Bergamont bikeWorld.pl 03:41:09.807
3. Aleksander Dorożała Vitesse Bergamont bikeWorld.pl 03:44:19.499
4. Paweł Wiendlocha DHL-AUTHOR 03:44:21.207
5. BARTOSZ JANOWSKI MTB Marathon Team 03:44:27.687
6. Tobiasz Kulikowski Vitesse Bergamont bikeWorld.pl 03:48:06.274
7. Ernest Kurowski Plannja Racing Team 03:48:09.095
8. Remigiusz Ciok Vitesse Bergamont bikeWorld.pl 03:52:00.677
9. Piotr Stolarz Vitesse Bergamont bikeWorld.pl 03:52:52.494
10. Jarosław Hałas SIKORSKI bikeBoard TEAM 03:52:53.484

Gratulacje tej! :)
OdpowiedzUsuńdzięki, teeeej :)
OdpowiedzUsuń