wtorek, 14 czerwca 2011

Skandia Maraton, Nałęczów

Jako, że był to wyścig który wspominam nieszczególnie, będzie o nim krótko i treściwie.
Trasa maratonu... cóż nawet zjazdy w wąwozie, które pamiętałem z lat ubiegłych nie były już w takiej formie jak się spodziewałem. Kostka brukowa w wąwozie, asfalt, trochę łąki i pola... Nic, co mogło by sprawić, że maraton był choć trochę ciekawy.
Pierwsze kilometry pokonywaliśmy na luźnej nodze, kiedy wjechaliśmy w teren zaatakował Mariusz Kowal, a za nim pojechał Adrian Brzózka, Andrzej Kaiser, Tecek i Bartek Banach. Zostałem z dwoma zawodnikami Mroza- Halejem, Robercikiem.
W Kazimierzu nad Wisłą na podjeździe doszliśmy jednak Tecka i Bartka i w 5 osobowym składzie (BanachBrothers,Halej,Tecek,ja) pokonywaliśmy kolejne kilometry.
Na jednym z podjazdów został jednak Bartek. Na drugiej pętli doszliśmy Mariusza Kowala, który nie utrzymał tempa Adriana i Andrzeja. Jechał w naszej grupce, ale po ataku Tecka na asfaltowym podjeździe, też został za nami. Niestety tego dnia miałem problem z napędem, łańcuch przelatywał po kasecie, skutecznie utrudniając gwałtowne przyspieszanie. Ataki kontrowałem łagodnym przyspieszaniem. Na 10 km do mety wiedzieliśmy, że zostało jeszcze jedno miejsce na podium i 1000zł do wygrania. Razem z Robertem i Teckiem podążaliśmy do mety. Byłem pewny, że nie uda mi się na tym napędzie wytrzymać do końca, więc ostatnie kilometry zmiany należały do mnie próbując kontrolować tempo. Dojechaliśmy do ostatnich dwóch hopek, na których wypadało zaatakować. Na pierwszej chłopacy dalej nie wyskakiwali, na drugiej Tecek wybrał trochę nieodpowiedni moment, wpadając w kilkanaście kamieni. Za nim skoczył Robert, ale udało mi się finałowe wzniesienie przetrzymać. Pozostał do mety zjazd z 300 metrów i ostry zakręt na trawie. W zakręt wchodziłem o pół koła za Teckiem. Jedyna myśl- idę va bank na trawie i albo się "@%^&rdolę" albo będę trzeci. Niestety, przegrałem 3 miejsce. Nie poszedłem va bank, bo dwóch zawodników z mega wmieszało się w to wszystko.
W celu wyciszenia i odreagowania, pojechałem z kolegą Adamem na 3 dni w Bieszczady, zaliczając piękny 190 kilometrowy trening po Słowacji na rowerach mtb :)
Wyniki 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dzięki za odzew! to zawsze zachęca do pisania!