czwartek, 28 kwietnia 2011

I stało się!
Po wielu dniach, wręcz miesiącach przerwy nastał ten czas, kiedy popijając kawkę z rana pomyślałem..
- Czas odświeżyć bloga!
 Długo nie zastanawiając się, odpaliłem laptopa, by skrobnąć kilka słów i napisać o zmianach.
Pierwsze starty w nowych barwach za mną. KROSS RACING TEAM przygotował dla mnie, dla kolegów i koleżanek sprzęt z najwyższej półki, który - bez ściemniania - jest naprawdę rewelacyjny.
Kto mnie zna, wie że nie opowiadam takich rzeczy tylko dlatego, że jeżdżę na tych rowerach - muszę być co do tego przekonany! To, że widelec Magura Marta Durin pracuje i waży dobrze wiedziałem, bo już go wcześniej użytkowałem. To, że hamulce jak i pozostałe komponenty działają bezbłędnie też wiedziałem, w końcu to najwyższa półka. Nie spodziewałem się natomiast tak pozytywnego zaskoczenia ramą LEVEL A10
Po pierwsze (co dla mnie istotne) jest po prostu ładna :) Naprawdę graficy wykonali kawał dobrej roboty i to nie tylko w modelach najwyższych, cała seria tegorocznych modeli ma W KOŃCU! piękne malowanie.
Druga sprawa to sztywność tej ramy. Po zblokowaniu widelca ten rower naprawdę podjeżdża! Jeśli ktoś mnie zobaczy na zawodach i będzie chciał sam się przekonać, śmiało niech podchodzi - dam sprawdzić.
Trzecia jakże istotna sprawa, stosunek jakości do ceny.  Moja karbonowa rama waży 1140 gram, a cena za nią to 2500zł. Wcześniej katowałem ramę ważącą ok 1000g i już wtedy wiedziałem, że takie cieniowanie to przegięcie. Po prostu była miękka - jak kaczuszka... a czym jest 140gram więcej? Tyle przecież waży resztka wody, którą mamy w bidonie.
Tak więc rama pierwsze cztery wyścigi ma już za sobą, zobaczymy jak będzie spisywała się na kolejnych.
 Po 8 miesiącach bez ścigania (ostatni start w sezonie 2010 to Mistrzostwa Polski w maratonie w sierpniu), w końcu nadszedł czas by sprawdzić "gdzie jestem". Z końcem marca wystartowałem na pięknej i ciężkiej trasie w lasku Myślęcińskim w Bydgoszczy. Na starcie pierwszej edycji KUJAWIA XC  pojawiło się wielu dobrych zawodników, a wśród nich faworyt gospodarzy Radek Tecław. Stawkę uzupełniał utytułowany Michał Bogdziewicz bracia Swat, Radziu Lonka czy Przemek Ebertowski. Wszyscy na nowych sprzętach gotowi do sezonu 2011. Ja wystartowałem jeszcze na dość ciężkim rowerze zimowym i ukończyłem na piątym miejscu z przygodami :) Poniżej filmik z tego wyścigu (warto czekać do  końca :))  
Kujawia XC 27.03.2011 Bydgoszcz - Myślęcinek from VJ TomusH on Vimeo.

Kolejnym sprawdzianem był nieudany dla mnie wyścig, na równie ciekawej trasie w Gnieźnie, w serii Pana Wojtka Gogolewskiego THULE CUP.
A potem przyszedł czas na maratony. W tym roku będę walczył na najdłuższych dystansach POWERADE SUZUKI MTB MARATHON i Skandii. Pierwsza edycja w Murowanej Goślinie, co tu dużo mówić, od początku nie układała się po mojej myśli i już po starcie wiedziałem, że będzie to walka o przeżycie. Do pierwszego międzyczasu jechałem jeszcze z chłopakami z przodu, potem jednak odpadłem i z Radkiem Lonką do mety lecieliśmy swoim tempem. Chłopacy silni, po zgrupowaniach w ciepłych krajach targali mocno, ja w tym roku niestety ćwiczyłem w śniegu i po płaskim, ale i tak wierzę że jest to kwestią kilku startów i poziom się wyrówna. Zresztą było to już widać na kolejnej, dużo cięższej trasie w Chodzieży (SkandiaMaraton) gdzie ukończyłem grand fondo na 5tym miejscu, z niespełna 2minutową stratą do zwycięzcy Bartka Banacha.
Od początku odjechał Radek Tecław, Andrzej Kaiser i Bartek. Ja natomiast z Robertem Banachem, zostaliśmy na pierwszych podjazdach, tracąc jak później analizowałem z międzyczasów prawie 4minuty. Odrabialiśmy jednak stratę.
"Macie 4 minuty, potem 2,5min, 1,5 min..." na 10 km przed metą Roberto odjechał ode mnie. Miałem problem z gałęzią w szprychach, ale i tak tego dnia był mocniejszy. Na koniec okazało się, że stracił do pudła tylko 15sec. Tego dnia Roberto pokazał klasę, dzieląc się ze mną bidonem. Dziękówa BanachBrothers :)

A teraz czas na Złoty Stok... i pierwsze góry dla człowienia z nizin :)

1 komentarz:

dzięki za odzew! to zawsze zachęca do pisania!